Pieczołowicie poodpakowywałam ze sreberek i zaczęłam kruszyć do miseczki.
Krusząc, rozmyślałam, co z tego zrobić.
Padło na muffiny. Bo to i szybko i łatwo... składniki potrzebne w domu są. A przy okazji będzie okazja wypróbować piekarnik, który przysłała mi Mama (bo ponoć zachwalajo, że nie ma lepszego).
źródło: alegro.pl
Wymieszałam składniki, dorzuciłam pokruszone zające i bach do piekarnika!
Niecałe pół godzinki później oczom moim ukazały się apetyczne wzgórza czekoladowe:
Fajnie wyglądały w środku. Zebry plamiste :)
Tym sposobem dokonałam recyklingu, więc i eko było... i Młodzież zadowolona... i chłopina moja ucieszona... tylko moje odchudzanie nieco na tym cierpi ;)))
to wyroby czekolado-podobne? fuuuuj :P
OdpowiedzUsuńno straszne fuj! ale w muffinach dało radę i już było zupełnie nie-fuj :)))
UsuńAj tam fuj - muffiny wszystko co ma "czekoladowy" w nazwie są w stanie zmienić w coś mega smacznego ;)
OdpowiedzUsuńszkoda tylko, że u mnie nic się takiego nie ostało :(
Cudnie wyglądają:) Takie małe wulkany z czekoladą:)
OdpowiedzUsuńDochodzę do jedynie słusznego wniosku, że straszliwe słowo "dieta" powinno zostać na zawsze wykreślone ze słowników;)
ale cudnie wygladaja, ale ja na slodycze robie stop!
OdpowiedzUsuńmożna szaleć z muffinami, ale czekoladowe zawsze wygrają! Twoje wyglądają bardzo apatycznie :)
OdpowiedzUsuńJestem na podobnym etapie - spodnie, które do tej pory były na mnie duuuużo za duże teraz ledwo się dopinają. Tak nie może być :-/
Sweter jest w rozmiarze 42. W zeszłym roku kupiłam taki sam, ale mniejszy (36) i w innym kolorze (biało-szary). Właściwie różnią się tylko długością rękawów. Jak na H&M sweter jest świetniej jakości. Bardzo często go noszę i w ogóle się nie mechaci.
OdpowiedzUsuń