Nic nie było w stanie utworzyć na mym wysuszonym ciele chociażby jednego małego wałeczka. A cellulit... hmmm, a co to cellulit? To się je? :D
Moje archiwum zdjęć z tamtych czasów jest bardzo niewielkie, odkąd szlag trafił mój dysk z tysiącami fot i prawie nic się nie uchowało (może i dobrze).
rok 2005
"Uratowała" mnie dopiero półroczna praca w jednej z kawiarni, w której kawom oraz wszelkim napojom z czekoladami, sosami ulepkowatymi, karmelami, lodami, polewami i innymi deserami nie było końca. Mogłam pić tych różnych różności do woli. A jak się deserom i innym pysznościom kończyły terminy przydatności do spożycia, to ... wiadomo - przecie nie wyrzucę :)
Właściwie to tylko tym się żywiłam. W przerwach były jeszcze pyszne pączki z pobliskiej piekarni, która serwowała też cudowne parówki w cieście francuskim.
W połączeniu z sutymi posiłkami w domu, w nocy (!) waga wreszcie ruszyła troszkę do przodu... dzięki czemu już nie straszyłam ludzi swoimi kośćmi :)))
rok 2007
Potem skończyła się przyjemna praca w kawiarni, a zaczęła energiczna praca w markecie budowlanym. W taki oto sposób znowu straciłam na wadze, ale już nie tak drastycznie.
rok 2008
rok 2009
W 3 tygodnie po przyjściu Młodzieży na świat, straciłam 12 z 20 nabytych kilogramów ciążowych.
A potem się zaczęło!
Młodzież była nad wyraz wspaniałą i cudowną - nie miewała kolek, spała elegancko, nie nadzierała się, jak szalona. Ot, żyła sobie spokojnie tam, gdzie ją dano - do wózeczka, do leżaczka, na materacyk - wszystko jedno.
A mamusia siedziała i żarła... i żarła... i żarła...
I obudziła się w dniu swoich urodzin, kiedy Młodzież miała 8 miesięcy.
Z wagą dochodzącą do osiemdziesiątki...
Uwaga, będzie żenuła!
Od tamtej pory toczę walkę z "wieprzem".
A o rezultatach tej walki będzie w kolejnych częściach :)
Ej no przestań nie jest tak źle wkońcu prawdziwa kobieta ! Ale to zdjęcie w białej spódnicy to rzeczywiśćie jak z bilbordu przeciw anorektyczkom ;) Ale fakt jak źle się czujesz w takiej wadze to nie ma co i trzeba się wziąć za siebie ;) A do jakiej wagi chcesz dojsć ? Ja też mierzę 176 równo i ważę 64 kg :) 97-69-97 me wymiary ;)
OdpowiedzUsuńprzesadzasz...."wieprz" ?? na pierwszych fotach to jakaś masakra po prostu :D kurcze a teraz w cale nie jest źle i nie dawaj takiej foty co to stoisz jak baba na rynku sprzedająca sprzęt do kuchni hahaha w rzeczywistości tak nie wyglądasz więc weno ty daj no normalną fotę ciebie teraz.....i przestań na siebie jakoś w krzywym zwierciadle paczeć nooo koniec i kropka, a jeszcze dodam jak ci źle to se zmień :D i mniej żryj :D
OdpowiedzUsuńMogłabym bardzo podobnie napisać o sobie, poza tym, że dziecka nie urodziłam ;)
OdpowiedzUsuńOkay, jak byłam mała to byłam niejadkiem, ale już jako nastolatka żarłam wszystko jak leci, w dużych ilościach, przy czym głównie były to czekoladowe cosie. Tyle, że zawsze byłam bardzo aktywna, Ty chyba też? W liceum miałam wahania wagi, co widać było tylko po mojej buzi (ale to hamerykańskie jedzenie podtuczy każdego), jednak ostatecznie posotałam na "wychudzonej" stronie mocy i długo nikt mi nie chciał wierzyć, że zjadam całą dużą pizzę za jednym posiedzeniem, popijając litrem piwa, żeby lepiej wchodziła. Ale po takiej "kolacji" szłam na imprezę salsową i przez 6h szalałam... i tak 5-6 razy w tygodniu. W międzyczasie był taki moment, kiedy pojawiły mi się biodra, co stwierdzałam z zafascynowaniem, bo nawet nie czułam się przytyta, tylko nagle miałam biodra! Niestety, jakieś 6 lat temu te biodra zaczęły się wypełniać... bardzo powoli. Mam w tym swój udział, bo właściwie z dnia na dzień zaprzestałam wszelkiej aktywności na 2 lata. Później skubnęłam od czasu do czasu jakiegoś ruchu, ale wychodziło tego średnio dwa razy w miesiącu, to tyle co nic. I pewnie wiesz po sobie jak trudno jest zmienić nawyki żywieniowe. U mnie alarm pojawił się niedawno, kiedy ostatnia para jeansów stała się za ciasna. Nie stać mnie na nowe ciuchy. I nie stać mnie na nienawidzenie siebie w lustrze. Więc też walczę :D
Czekam na Twoje kolejne częśći! :)
a dodam se jeszcze a co.....w morde misia jak ta młodzież nam podrosła :O
OdpowiedzUsuńa tak już na definitywny koniec to......
OdpowiedzUsuń.......
....
a zapomniałam :P
ja zdecydowanie wolałabym wyglądac jak anorwktyczka:) moim granicznym idealem było 45, chciałam miec 40, ale niesety mama...zabrała mnie do lekarza i przestałam chudnąc:( teraz mam 56 przy 154, czuję się jakbym ciągle nosiła w pasie kółko do pływania i cholernie mi z tym źle. I to tez dzięki dzieciakowi;)
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle, to do twarzy Ci z kilogramami:)powaznie
ale byłaś laska!!!!ale najlepsze te zdjecia z brzuszkiem!ja sie sobie w ciązy baaardzo podobalam;)
OdpowiedzUsuńja mam odwrotnie niż ty...zawsze z nadwagą,w obu ciażach tyłam symbolicznie,a w czasie karmienia chudnę...z Tereską straciłam 4 kg karmiąc(4 mniej niż moja waga sprzed ciaży),ale jak przestałam karmić to waga w górę.... teraz mam zamiar się baaardzo pilnować,jak skończę karmic;)
powodzenia w walce;))))) a ile masz zamiar zrzucic?ja już mam wagę sprzed ciąży,ale zawalczę o jakieś 5-6kg;)może sie uda
jejku, jakie powalające fotki!!! eh, ja nigdy nie miałam tak że mogłam jeśc i jeść i byłam szczupła. ale zawsze trzymałam się mniej więcej jednej wagi, przez całe lata dorosłości. i dopiero przed drugą ciążą, żeby zajść, leczyłam się hormonalnie, nabrałam wagi i co z tego że po ciąży zaraz spadłam do wagi sprzed, jak ta sprzed była o wiele wyższa niż ta moja stała. i tak się trzymam. i nie mogę na siebie patrzyć. ale jakoś nie chce mi już spadac.
OdpowiedzUsuńee, jaki wieprz, na ostatnich zdjęciach z Czesterkiem z disco wyglądasz (wyglądacie) super!
OdpowiedzUsuńAleż byłaś chudzinką;)
ale chudzina!!
OdpowiedzUsuńwieprzem treraz nie jestes moim zdaniem marudo :) ja jak bylam w podstawowce to bylam chudzina,ale szybko to przeszlo :P
Oj tam, wcale nie jest źle, nigdy bym nie powiedziała, że dobijasz do 80, a już wieprz - to straszna przesada. Ale nie ma co ukrywać - różnicę widać. Wyglądasz teraz bardzo kobieco, ale jeśli sama źle się czujesz ze swoją obecną wagą, to życzę powodzenia w zrzuceniu kilku kg.
OdpowiedzUsuńJa szczupła nie byłam nigdy, nigdy nie nosiłam mini ani legginsów. Nigdy, a już tym bardziej teraz, na stare lata, nie mogłam się obżerać bezkarnie, a - podobnie jak Ty - uwielbiam nocne jedzenie:)
o kurde masz 176!!! to nieżle ja mam 167 i zawsze wazyłam 47-48kg wygladałam jak kosciotrup no ale 2ciaze zrobiły swoje:/
OdpowiedzUsuńMasz rację:) Mnie nawet wtedy to wszystko bardziej bawiło, niż denerwowało, a teraz, gdy wspominam, to już całkiem mam z tego niezły ubaw. A z Twoim ostatnim zdaniem zgadzam się całkowicie. Już pomijam taki fakt, że ja tam nigdy za specjalnie nie przepadałam za takim typowym weselnym ceremoniałem, i gdyby to wtedy zależało tylko ode mnie, to wzięłabym tak skromny i zwykły ślub, jak tylko byłoby można. Uważałam wtedy i nadal uważam, że zamiast wydawać jakąś kosmiczną kasę na wesele, lepiej za te pieniądze pojechać w jakąś niezapomnianą podróż albo urządzić sobie mieszkanie;)
OdpowiedzUsuńAle byłaś chudziną, szok. Ale teraz nie wyglądasz źle, różnica jest istotna, ale jesteś taka normlna plus, a nie gruba.
OdpowiedzUsuńmamy podobnie, ja mam 177 i ważę 80, ale ważyłam prawie 90 :/ marzę o 70 - ważyam tyle ale ciężko na to pracowałam :/ taka chuda jak ty nie byłam nigdy
OdpowiedzUsuńdla mnie wymiata zdjęcie w stroju kąpielowym !!!!!!
OdpowiedzUsuń